niedziela, 10 marca 2013

Cz. 2

                                *Moimi oczami* *ten sam dzień*

Gdy Kasia wyszła z domu zalogowałam się na fejsa, popisałam ze znajomymi, potem poszłam wziąć prysznic i położyłam się spać.

                             *4 dni potem* *dalej Moimi oczami*

W końcu piątek i zakończenie roku szkolnego! Trochę będę tęsknić za tymi debilami z mojej klasy. No ale... W szkole mieliśmy być na godzinę 9, więc spokojnie wstałam o 7, ubrałam przygotowany strój i zeszłam na dół na śniadanie. Później rozczesałam moje długie do dupci blond loki, zrobiłam lekki makijaż, wzięłam torebkę w której miałam klucze od domu, portfel, telefon i kilka spinek do włosów, kto wie kiedy mogą się przydać. Ubrałam buty i wszyłam z domu. Szłam 30 minut do domu Kaśki. Zapukałam w drzwi, nie musiałam długo czekać gdy mi je otworzyła i wyszłam ubrana tak. Przywitałyśmy się i szłyśmy powoli do szkoły. Cały czas rozmawiałyśmy o jutrzejszym dniu.

- Muszę sobie kupić jakieś sukienki, spódniczki, bluzeczki, buty, torebkę, biżuterie i jeszcze się zobaczy hehes. - Powiedziała Kaś.
- Ale oszczędzaj kasę do Londynu haha - Odpowiedziałam Jej
- Ależ oczywiście MAMO- strasznie mocno nacisnęła na to "MAMO".
Popatrzyłyśmy się na siebie i wybuchnęłyśmy śmiechem.
Po 5 minutach śmiania się doszłyśmy do szkoły.
Odbyła się ta cała "CEREMONIA" pożegnalna i wszyscy rozeszliśmy się do swoich klas. Pani wypytywała się nas co robimy w wakacje itp. W końcu mogliśmy wyjść z klas, każdy otrzymał świadectwo, nie którym też dyplom. Ja  w tym roku opuściłam się trochę w nauce, nie że kiedyś byłam kujonem czy coś, się uczyłam przez całe dnie, nie! Po prostu kiedyś moją najniższą oceną były tróje, ale w tym roku są trzy dwójki, z matm, z fizy, i z chemii. Nigdy nie zrozumiem tych przedmiotów.

- Poczekaj, mama napisała mi esa - Powiedziałam do Kasi, która zadowolona wakacjami szła szybko przodem.
- Co ci napisała? - Zapytała się mnie oczywiście z bananem na mordzie.
- A takie tam, że mam iść do Ciebie bo ona z tatą tam są haha - Zaczęłam się śmiać, a ona razem ze mną.

                                                  *Oczami Kasi*


Śmiałyśmy się przez całą drogę, czyli z jakieś 5 minut. Z czego? Nie wiem. Jesteśmy dziwne.
Śmiejemy się z wszystkiego i  z niczego. Ludzie szli i patrzyli się na nas jak na idiotki.
A no i dobrze, niech nas tak pamiętają, jak będziemy w naszym kochanym Londynie.
W końcu doszłyśmy do domu. Nie żeby coś że "Jejku w końcu w domu, nudno się szło" , ale "Jej! W końcu w domu, WAKACJE!!" Hehes!

- Jesteśmy! - Powiedziałam przez śmiech wchodząc do domu.
- Dobrze! Dziewczynki chodźcie do salonu, musimy pogadać! - Usłyszałyśmy głos mojej mamy.
Po patrzyłyśmy się na siebie ze zdziwieniem lecz zaraz wybuchłyśmy śmiechem.
Weszłyśmy do salonu, a tam? Na stole pełno słodyczy! RAJ jak dla mnie!! Uwielbiam jeść!!!
Może tego nie widać bo jestem chuda.

- Dziewczyny usiądźcie - Powiedziała moja mama. Zrobiłyśmy jak kazała, siadłyśmy na przeciwko naszych rodziców.


                                              *Moimi oczami*


Weszłyśmy do tego salonu i usiadłyśmy na fotelach, naprzeciwko rodziców. Co zrobiła Kaśka? Rzuciła się na jedzenie. No ale cóż, cała ona. hahaha.

- Dziewczyny mamy dla Was mały prezent. - powiedział pan  Kamil, tata Kaśki.
- Pomyśleliśmy że skoro jedziecie do Anglii na całe 2 miesiące, będziecie potrzebować jakichś pieniędzy na wydatki. - powiedziała moja mama.
- Dlatego chcieliśmy Wam dać karty kredytowe.- powiedziała mama Kasi, pani Agata.
Kaśka słysząc to, wypluła wszystkie ciastka które miała w buzi, wszyscy się zaśmialiśmy.
- Ale jak to karty kredytowe? - powiedziała z otwartą buzią.
-No normalnie. - powiedział mój tato, po czym wszyscy przytaknęli.
- Yyyyy... No ale ile jest na tej karcie kredytowej? - zapytałam się o chwili.
- 10 tysięcy. - odpowiedziała pani Agata niewzruszona jakby to było oczywiste że 10 tysięcy to mało.
- 10 tysięcy? - spytałyśmy razem
- No tak - powiedzieli chórkiem
- I to ten "mały" prezent? - spytałam się nie dowierzając w to co usłyszałam, robiąc cudzysłów w powietrzu.
- A co chciałyście więcej? - zapytał smutny tato.
- Tato! Nie! Przecież to jest ogromny prezent! Dzięki, dzięki, dziękiii!! - wykrzyczałam przytulając wszystkich, Kasia poszła w moje ślady.
Było już późno bo 22.43, a o ósmej miałyśmy być w centrum handlowym. Dlatego wróciłam z rodzicami do domu, dalej nie wierząc że dostałyśmy po 10 tysięcy. Weszłam do góry, umyłam się i poszłam spać.

Obudziłam się, nie chciało mi sie otwierać oczu. Po dwóch minutach zrobiłam to, otworzyłam z uśmiechem oczy, bo przypomniał mi się wczorajszy dzień i "MAŁY" prezent od naszych rodziców. Popatrzyłam na zegarek była 5.29. Wyłączyłam budzik który ustawiłam na godzinę 6. I zeszłam na dół zrobić śniadanie.
Otworzyłam lodówkę w której było : mleko, pomidor, szynka, ser, ogórek, rzodkiewka, jakieś jogurty i z 10 piw taty.
Wciągnęłam chleb z szafki i wzięłam się za robienie kanapek. Jedne były z : szynką, pomidorem, ogórkiem, i rzodkiewką. Inne to były : ser, ogórek i rzodkiewka. Posmarowałam masłem pozostałe kromki. okroiłam to co zostało, kanapki ułożyłam na tacce, kromki z niczym na talerzyku.
Zaparzyłam kawę rodzicom, a sobie herbatę owocową, i poszłam ich budzić. Potem sama poszłam wziąć prysznic i wyjęłam z garderoby to. Gdy już się przebrałam i z powrotem zeszłam na dół, była godzina 6.13. Zjadłam kanapki i wypiłam herbatę. Poszłam na górę umyć zęby. Zrobiłam sobie kucyka i lekko pomalowałam usta. Nie lubię za bardzo się malować. Wzięłam torbę w której był portfel i telefon, wyszłam z domu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I drugi rozdział. :D oby sie Wam podobał xDD jeszcze dzisiaj dodam trzeci bo właśnie jestem w trakcie pisania go ;p pliss o komy bo nie wiem czy jest sens to pisać .. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz